Z dziennika podróży do Francji (kwiecień 2016)

20 – 21 kwietnia 2016 (środa – czwartek)

Nie tak dawno jeszcze, z łezką w oku, żegnaliśmy naszych przyjaciół z Angers, a już przyszedł czas pakowania walizek i wyjazdu z rewizytą! Szczęśliwi, w dobrym humorze, wyruszyliśmy, w środę 20 kwietnia, w długą podróż do Krainy nad Loarą. W nocy przemknęliśmy przez Niemcy i Holandię, nad ranem Belgia powitała nas promieniami słońca. Kilka godzin później dotarliśmy do Francji. Tu mogliśmy rozkoszować się iście wiosenną aurą. Aby zrobić coś innego, odrobinę finezyjnego, bo tak dyktuje prawo wiosny, postanowiliśmy wypróbować nową trasę i pojechać od Charleroi w Belgii w kierunku Amiens, a następnie Rouen i Le Mans, omijając zupełnie okolice Paryża. Opłacało się! Dzięki tej decyzji nie utknęliśmy w korku i stawiliśmy się w Angers tuż po 16.00.Tam powitali nas serdecznie francuscy przyjaciele. Czekali na nas przed szkołą, że było miło, wzruszająco, nie musimy pisać.

 

22 kwietnia 2016 (piątek)

Dziś dzień zwiedzania.Spod szkoły wyruszyliśmy tęczowym, miejskim autobusem do centrum, pod ratusz (Hotel de Ville), gdzie zaczęliśmy podchody. Wiemy już jak wygląda Niebieski Dom i Dom Adama, znamy repertuar teatru, dowiedzieliśmy się też, dlaczego tak dużo mówi się w Angers o tramwaju i kto jest autorem wyrzeźbionej twarzy na placyku przed Muzeum Sztuk Pięknych. W Prefekturze próbowaliśmy porozmawiać z urzędnikami, a na rue des Lices skosztowaliśmy słynnych „quernons d’ardoise”, czyli ichniejszych, pysznych, niebieskich czekoladek. Jeżdżąc turystyczną ciuchcią, zwiedzaliśmy najstarszą część Angers – La Doutre. Potem udaliśmy się malowniczą drogą wzdłuż Loary do Saumur. Tam zwiedzaliśmy zamek z panią przewodnik, która pokazała nam m.in. niezwykłe kręcone schody, z loggiami na każdym piętrze, oraz wyrzeźbiony symbol wiecznej miłości pomiędzy dobrym królem Rene a Jeanne de Laval.

Przed nami weekend, który mamy nadzieję spędzić mile z francuskimi rodzinami.

 

25 kwietnia (poniedziałek)

Dziś rankiem udaliśmy się  nad Kanał La Manche! Ruszyliśmy realizować pierwszy punkt programu, słynne Mont Saint Michel, które widoczne jest już z daleka. Patronem tego skalistego wzgórza i ogromnego opactwa jest Archanioł Michał. Trafiliśmy na początek odpływu, warto wiedzieć, że wzgórze jest półwyspem. Podczas przypływu staje się wyspą. Do wrót opactwa prowadzi olbrzymi most, który pozwala dotrzeć tam suchą stopą. Zwiedzanie tego miejsca, w którym obecnie funkcjonuje Monastyczna Wspólnota Jerozolimska, to wspaniała okazja do poznania stylu romańskiego i gotyckiego w architekturze. Nie spotkaliśmy mnichów, ale zobaczyliśmy, gdzie niegdyś jadali, spacerowali, a także, w jaki sposób zaopatrywali się w niezbędne do życia towary. Po dotarciu na miejsce zaopatrzyliśmy się w ciasteczka La mère Pulard , po czym  w wietrze i lekkim deszczu, wróciliśmy do autokaru, który zawiózł nas  malowniczą, nadbrzeżną trasą do Saint Malo.

Po drodze mijaliśmy urocze bretońskie wioski, hodowle ostryg i obserwowaliśmy zatokę Saint Michel podczas odpływu. Podziwialiśmy  – statki, jachty i maleńkie kutry na łachach piasku i błota. Wyglądały na porzucone, chociaż tak nie było.

Saint Malo przywitało nas mżawką (mówi się, że w Bretanii kilka razy dziennie jest ładna pogoda). Szybko weszliśmy główną bramą na teren Starego Miasta i udaliśmy się na spacer po murach obronnych, skąd rozpościera się widok na port, miasto i zatokę. Śmiałkowie zamoczyli stopy w oceanie, a mors, Olek, wskoczył w kąpielówkach, by zanurzyć się w wodzie – taki pseudo chrzest,  bo nie tak często bywa się przecież nad oceanem:). Wracając z plaży pomogliśmy pchać łodzie młodym żeglarzom. Na koniec mile spędzonego dnia była nagroda, lody i „macarons” w cukierni, która wyrosła tuż przy drodze, którą szliśmy. Jutro wyprawa do Puy du Fou!

 

26 kwietnia (wtorek)

Dziś cały dzień spędziliśmy w Puy du Fou – najatrakcyjniejszym, pod względem tematycznym, parku na świecie (THEA Classic Award, Aplause Award, Parksmania Awards). Zobaczyliśmy największe i najbardziej spektakularne spektakle odtwarzające różne historie: najazd Wikingów, historię rodem z ,,Quo vadis”, muszkieterów Richelieu (najnowszy spektakl „Le dernier Panache” przybliżający widzom historię regionu La Vendée w czasie Rewolucji Francuskiej oraz o rycerzach Okrągłego Stołu.

Dzień spędziliśmy na zacieśnianiu relacji z naszymi francuskimi kolegami, jego zwieńczeniem był wieczór pożegnalny w szkole. Każdy otrzymał pamiątkowy plecaczek z imionami wszystkich uczestników tegorocznej wymiany. Jutro rano jedziemy do starej kopalni łupków w Trelaze, a wieczorem: kierunek – Toruń. Kolejna porcja zdjęć już niebawem!